Zero chemii, czyli najgorsze książkowe pary

Dziś Walentynki, zatem będzie iście... niewalentynkowo! Na pewno macie swoje ulubione książkowe pary, zwłaszcza te z książkowych serii. Ja także posiadam swoich faworytów, ale niejednokrotnie również autorzy rozczarowują mnie parowaniem bohaterów swoich powieści. Czy tego chcemy, czy nie, kiedy tylko w książce pojawia się wątek miłosny, zaczynamy danej parze kibicować lub trzymamy kciuki za nagły zwrot akcji i zwycięstwo tej trzeciej osoby w walce o względy głównego bohatera/bohaterki. Niektóre książkowe pary są tak kiepsko dobrane, że niesamowicie irytują podczas lektury. O tym właśnie jest ten post - przedstawiam Wam książkowych bohaterów, pomiędzy którymi poziom tzw. chemii jest bliski zeru i których sparowałabym z zupełnie inną postacią.

1. Gosława i Mieszko
(Seria "Kwiat paproci" Katarzyna Berenika Miszczuk)
Na pierwszy ogień idzie uwielbiana przez czytelników Katarzyny Bereniki Miszczuk para, czyli uczennica bielińskiej szeptuchy, Gosia oraz władca Polan, Mieszko. Lubię serię "Kwiat paproci" (choć przeczytałam dopiero 2 tomy), w szczególności za jej humor. Lubię również główną bohaterkę, Gosławę. Mruk Mieszko według mnie absolutnie nie pasuje do żywiołowej Gosi. To wesoła, wygadana, a jednocześnie wrażliwa dziewczyna. Nic się między nimi nie klei - ani rozmowa (to zdecydowanie najsłabsze dialogi w powieści), ani fizyczne zbliżenia. Autorka podkreśla, jak wielkie uczucie połączyło bohaterów, ale za każdym razem, kiedy Gosia wypowiada w kierunku Mieszka znamienne "kocham cię", nie wierzę jej ani trochę. Z kim sparowałabym Gosię? Raczej z nikim, biorąc pod uwagę fakt, że autorka nie wykreowała w tej serii zbyt wielu męskich charakterów. Niestety Mieszko to jej jedyna i bardzo słaba opcja.

2. Harry i Ginny (Seria o Harry'm Potterze J. K. Rowling)
Uwielbiam kultową już serię o przygodach  młodego czarodzieja, Harrego Pottera. Za każdym razem, kiedy sięgam po te książki, czuję w każdym przeczytanym słowie wszechogarniającą magię. Każdorazowo również ubolewam, że tytułowy bohater  ostatecznie związał się z Ginny Wesley. Nigdy nie przepadałam za tą bohaterką. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego. Może dlatego, że Ginny to młodsza siostra jego najlepszego przyjaciela, Rona i pomimo całego uwielbienia Ginny dla Harrego, tych dwoje od początku łączyły przyjacielskie stosunki. Ich uczucie wybuchło zresztą nagle - jednego dnia Harry patrzy na nią jak na dzieciaka, następnego jak na kobietę i miłość swojego życia. Choć do Harrego nie pasowała mi również Cho Chang, to jednak wyobrażałam sobie, że Harry zwiąże się z jakąś wystrzałową, błyskotliwą kobietą. O ile od początku było wiadomo, że Hermiona i Ron są sobie pisani, o tyle wygląda na to, że na wybrankę Harrego pani Rowling zwyczajnie nie miała pomysłu, a Ginny była po prostu bezpiecznym rozwiązaniem. 

3. Bella i Edward (Saga "Zmierzch" Stephenie Meyer)
To może wydać się zaskakujące, ale saga "Zmierzch" bardzo mi się podobała. Wprawdzie czytałam ją dobre 10 lat temu, kiedy byłam jeszcze w szkole średniej, a historie o wampirach osiągały wówczas szczyt popularności, to jednak miło wspominam swoją przygodę z Bellą Swan i wampirzą rodziną Cullenów. Błyskawicznie pochłonęłam 4 tomy serii i każdy czytałam z wypiekami na twarzy. Nigdy jednak nie byłam fanką związku Belli i Edwarda. Nie wynika to z tego, że moim zdaniem do siebie nie pasują. Owszem - pasują, ale był bohater, który pasował mi do Belli bardziej. Mowa rzecz jasna o wilkołaku Jacobie. Fragmenty serii, w których to Jacob przejmuje od Belli narrację są zresztą moim zdaniem najlepszymi fragmentami książek. Między Bellą a Jacobem (nawet w filmie!) była niesamowita chemia, której troszkę brakowało mi w parze Bella - Edward.  Niestety w sadze "Zmierzch" od początku było wiadomo, że pojawienie się zadziornego wilkołaka Jacoba nie zmieni uczuć głównej bohaterki względem przystojnego wampira. Fajnie jednak, że tak charakterna postać jak Jacob w ogóle się pojawiła. 


4. Katniss i Peta (Trylogia "Igrzyska śmierci" Suzanne Collins)
Czytając tę serię od samego początku w starciu o względy Katniss kibicowałam Gale'owi. Tych dwoje łączyło wszystko. Rozdzieliły ich Igrzyska Głodowe, zaś zniszczyła bezsensowna śmierć siostry Katniss. Miałam wręcz wrażenie, że autorka specjalnie ją uśmierciła, żeby mieć wymówkę do odprawienia Gale'a i pojednania Katniss i Pety. Nie żebym nie lubiła Pety, po prostu nie pasował do temperamentnej Katniss. Peta to takie ciepłe kluchy. Z drugiej strony trzeba też przyznać, że był dla Katniss za dobry. Główna bohaterka miała na sumieniu swoje grzeszki i nie była wcale taka szlachetna, jak ukazywano ją w mediach. Peta miał serce na dłoni, dla Katniss zrobiłby wszystko. Ona niestety traktowała go jak nagrodę pocieszenia, a miłości do niego musiała się nauczyć.


5. Chyłka i Zordon (Seria o Joannie Chyłce - Remigiusz Mróz)
W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć ukochanej pary fanów książek Remigiusza Mroza. Dla mnie Chyłka i Zordon to tak samo nieudana para, jak Katniss i Peta. Joanna pomiata Kordianem i ewidentnie na niego nie zasługuje; ten zaś biega z nią i spełnia wszystkie jej życzenia niczym typowy zakochany szczeniak. Wolałabym, żeby pozostali w relacji patron - aplikant (mistrz - uczeń), a autor wprowadził dla nich do fabuły jakichś sensowych partnerów życiowych. Być może dzięki temu seria byłaby ciekawsza i nie tak przewidywalna. 


Tak przedstawiają się moim zdaniem najgorsze książkowe pary, pomiędzy którymi brakuje tzw. chemii. Podzielacie moje zdanie?

Komentarze