Dziewczyna z Brooklynu - Guillaume Musso

Wydawnictwo Albatros, Rok wydania: 2017, Tytuł oryginału: La fille de Brooklyn, Liczba stron: 400



"Niepewność, wiesz co to jest? To coś najgorszego. To trucizna, która może cię zabić."

Mogłoby się wydawać, że Raphael i Anna są dla siebie stworzeni. On - popularny pisarz; ona - lekarz z powołania. Lada dzień mają się pobrać. Na drodze do ich szczęścia stają jednak tajemnice - Raphael niewiele wie o przeszłości ukochanej. Kiedy Anna wyjawia narzeczonemu swój najmroczniejszy sekret, mężczyzna odchodzi bez słowa. Po powrocie zastaje zdemolowany salon; po Annie zaś nie pozostał żaden ślad. Raphael wraz ze swoim kolegą - emerytowanym oficerem policji - rozpoczyna prywatne śledztwo w celu odnalezienia ukochanej. 

Miałam ogromne oczekiwania wobec "Dziewczyny z Brooklynu", ponieważ zanim po nią sięgnęłam, przeczytałam niezliczoną ilość recenzji i opinii na portalach recenzenckich i społecznościowych. Były to w większości zdania pozytywne, które zachęciły mnie do lektury. Niestety oczekiwania minęły się z rzeczywistością.

Zacznę od tego, że gdybym nie przeczytała wcześniej okładkowej zapowiedzi fabuły i wspomnianych recenzji, zostałabym skutecznie zmylona przez projektanta okładki. Patrząc na cukierkową obwolutę, nie przyszło by mi do głowy, że trzymam w rękach kryminał. Cóż, to tylko kolejny doskonały przykład, że "nie ocenia się książki po okładce".

Musso rozpoczyna powieść od mocnego uderzenia - już na pierwszych kartach powieści czytelnik odkrywa makabryczny sekret głównej bohaterki. Kiedy chwilę później okazuje się, że Anna zniknęła bez śladu, Raphael rozpoczyna szaleńczy pościg za ukochaną. Akcja toczy się bardzo szybko, a mężczyzna w ciągu zalewie kilkudziesięciu godzin odkrywa nowe szokujące sekrety z życia ukochanej. Niestety autorowi udaje się utrzymać zawrotne tempo akcji tylko do połowy książki. O ile pierwsze 200 stron czytałam z wypiekami na twarzy, o tyle druga część powieści jest znacznie słabsza - z przykrością muszę stwierdzić, że Musso zgubił gdzieś po drodze element zaskoczenia. 

Od samego początku bardzo podobał mi się wątek zaginięcia Anny, powiązany ściśle z jej przeszłością. Kiedy okazało się, że losy kobiety łączą się z pewną medialną sprawą sprzed kilkunastu lat, całkowicie połknęłam bakcyla i żywo śledziłam losy Raphaela, odkrywając szokujące fakty z życia Anny. Autor miał naprawdę ciekawy pomysł; gorzej wyszło mu jego wykonanie. W mojej ocenie Musso za bardzo "popłynął" i niepotrzebnie skomplikował ten wątek - uczynił z niego zagmatwaną i mało realną intrygę, osadzoną na samym szczycie władzy, efektem czego jest wspomniana wyżej słaba druga połowa książki. Kiedy skończyłam czytać powieść, czułam się tak, jakbym właśnie była po lekturze kolejnej książki Remigiusza Mroza - facet chciał dobrze, ale przekombinował.

Trudno mi powiedzieć coś więcej o bohaterach powieści. Autor z całą pewnością bardziej skupił się na konstruowaniu poszczególnych elementów zagadki niż na kreacji bohaterów, co postrzegam jako minus, ponieważ lubię dobrze skonstruowane pod względem psychologicznym postacie. Myślę, że wbrew strasznemu sekretowi, który skrywała, najbardziej przypadła mi do gustu postać samej Anny - jej motywy i zachowanie wydały mi się logiczne. Pozostali bohaterowie wydali mi się mało skomplikowani - dość prędko odkryłam, kto maczał palce w zniknięciu Anny i którzy bohaterowie mieli nieczyste intencje. 

"Dziewczyna z Brooklynu" stanowiła moje pierwsze spotkanie z Guillaume Musso. Ku mojemu rozczarowaniu, nie było to spotkanie do końca dobre. W mojej ocenie powieść jest nierówna - czytelnik znajdzie w niej zarówno fragmenty trzymające w napięciu, jak i całkowicie zbędne, nudne. To tego rodzaju książka, której lektura uprzyjemni nam czas, jednakże nie pozostanie w pamięci na dłużej.

Ocena: 6/10

Komentarze