Współlokatorzy - Beth O'Leary

Wydawnictwo Albatros, Rok wydania: 2019, Tytuł oryginału:
The Flatshare, Liczba stron: 432


"Miłość nas wszystkich nas zmienia w idiotów"

Tiffy właśnie zakończyła wieloletni burzliwy związek i poszukuje taniego lokum. Leon rozpaczliwie potrzebuje pieniędzy i postanawia podnająć kawalerkę, którą zajmuje. Zasady są proste: Leon odsypia w mieszkaniu nocne zmiany, Tiffy ma resztę doby i weekendy dla siebie. Ach! I najważniejsze: tych dwoje ma się nigdy nie zobaczyć! Pozornie jest to układ idealny, ale czy zupełnie obcy sobie ludzie będą w stanie pogodzić swoje codzienne nawyki i bez zobowiązań dzielić  jedno łóżko?

"Współlokatorzy" to jedna z tych książek, obok których nie można przejść obojętnie - nie z powodu nadzwyczajnie pięknej okładki, czy popularnego nazwisku autora, ale dzięki tak szeroko zakrojonej kampanii promocyjnej, że ma się wrażenie, iż książka za chwilę wyskoczy nam z przysłowiowej lodówki ;) Również na Warszawskich Targach Książki powieść ta była wyjątkowo mocno (i jednocześnie pomysłowo) reklamowana przez wydawnictwo Albatros. Musiałam zatem sprawdzić, czy rzeczywiście książka jest tak dobra, jak ją malują.

Pomysł dzielenia w różnym czasie mieszkania (i łóżka!) przez dwie zupełnie sobie obce, a do tego odmiennej płci osoby od samego początku wydawał mi się ciekawy. Oczywiście nie trzeba być wyjątkowo bystrym, żeby jeszcze przed lekturą książki domyślić się, że układ Tiffy i Leona wcale nie jest idealny i w którymś momencie tych dwoje się spotka. Nie trzeba również być Einsteinem, żeby przewidzieć, że tych dwoje z czasem połączy coś więcej. Elementu zaskoczenia zatem nie było.

Nie znaczy to jednak, że powieść należy uznać za nieudaną. Jest to typowy przykład romantycznej, zabawnej obyczajówki. Życie głównych bohaterów nie jest usłane różami, a mimo to we wszystkim szukają oni pozytywów. Samą Tiffy i jej najbliższych przyjaciół w prawdziwym można by określić jako dziwaków, ale to właśnie ich ekscentryczne usposobienie i zabawne sytuacje z ich udziałem wywołują pozytywne odczucia podczas lektury. Elementów humorystycznych nie zabrakło również przy pierwszym spotkaniu tytułowych współlokatorów. Oceniam to na plus, ponieważ dzięki temu powieść nie jest typowym romansidłem. Humor w tej książce to jeden z jej największych atutów!

W mojej ocenie książka rozkręca się jednakże dopiero po ok. 100 stronach. Początkowo zwyczajnie mnie nudziła, głównie ze względu na niewielką ilość dialogów. Narracja jest prowadzona naprzemiennie przez Tiffy i Leona, a uwierzcie mi - Tiffy naprawdę dużo myśli, a jej przemyślenia często nie dotyczą istotnych dla całej fabuły wątków. Początkowo mnie to męczyło. Dopiero kiedy główni bohaterowie zaczynają się ze sobą komunikować za pośrednictwem wiadomości zostawianych sobie w różnych miejscach w mieszkaniu na kolorowych samoprzylepnych karteczkach, robi się ciekawie. O ile zaskoczeniem nie było  samo nawiązanie przez bohaterów relacji, o tyle autorka doskonale ją skonstruowała i poprowadziła w dobrym kierunku.

Na plus oceniam wszystkie wątki poboczne. Najlepiej wypadła zdecydowanie historia brata Leona - Richiego, którego lekkomyślność i hulaszczy tryb życia doprowadziły do poważnych konsekwencji. Przy tej okazji autorka pokazała czytelnikom siłę braterskiej miłości. Podobał mi się również wątek ucieczki Tiffy od toksycznego związku. Myślę, że jest to dość powszechne zjawisko, a temat został ukazany w sposób wiarygodny i ciekawy. W mojej ocenie wątki te wręcz przyćmiły historię "znajomości" Tiffy i Leona.

Jeżeli szukacie w książce pozytywnej i humorystycznej odskoczni od codzienności, to "Współlokatorzy" są zdecydowanie dla Was. Powieść swoim humorem przypomina mi trochę "Razem będzie lepiej" Jojo Moyes, choć nie powaliła mnie na kolana aż tak, jak książka pani Moyes. Niemniej jednak uważam, że Beth O'Leary zaliczyła udany książkowy debiut. 

Ocena: 8/10

Komentarze