Powrót do Daringham Hall - Kathryn Taylor

Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2015, Liczba stron: 360


"Świat się nagle zatrzymał i Kate nie mogła oderwać wzroku od Bena. Zatonęła w jego szarych oczach"

Tytułowe Daringham Hall to angielska posiadłość będąca własnością arystokratycznego rodu Camdenów. W majestatycznym pałacu zamieszkują aż trzy pokolenia tej szlacheckiej rodziny, której nie obca jest prywatna służba, iście dworska etykieta i eleganckie przyjęcia. Główna bohaterka powieści, Kate to mieszkanka pobliskiego miasteczka, miejscowa weterynarz, która w Daringham Hall spędziła dzieciństwo, spędzając czas na zabawie z najmłodszą latoroślą rodu Camdenów. Kiedy dziewczyna poznaje nowo przybyłego do miasta Bena - powściągliwego i tajemniczego Amerykanina - niemalże natychmiast ulega jego urokowi. Pomiędzy nimi rodzi się gorące uczucie. Z biegiem czasu okazuje się, że mężczyzna przybył do Daringham Hall, aby zemścić się na swoim ojcu, głowie rodziny Camdenów, który przed laty porzucił brzemienną matkę Bena. Kate musi wybrać pomiędzy lojalnością względem ludzi, w których domu się wychowała, a miłością do mężczyzny, który pragnie ich zniszczyć.

Popularne przysłowie mówi: "Nie ocenia się książki po okładce". Kiedy po raz pierwszy spojrzałam na okładkę "Powrotu do Daringham Hall", pomyślałam: "To pewnie typowy harlequin - ckliwy i nudny". Do tego autorka jest znana z serii bestsellerowych w Niemczech romansów. Pomyłka! Twórca przysłowia po raz kolejny miał rację. Czym zatem jest ta książka?

Z pewnością jest to historia o miłości (tu akurat okładka się nie myli), ale również o oddaniu, drugiej szansie, nowych perspektywach i zemście. Powieść jest wielowątkowa, a autorka stworzyła licznych bohaterów, wchodzących z sobą w najróżniejsze relacje. I choć wydawać by się mogło, że najciekawszym i głównym wątkiem jest uczucie Kate i Bena, to w mojej ocenie na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się motyw zemsty młodego mężczyzny na rodzinie Camdenów. Związek matki Bena i Ralpha Camdena owiany jest nutką tajemnicy i wydaje się, że każda ze stron sporu zna własną wersję jego rozpadu. Ponadto żarliwa "wandeta" Bena powoduje niemałe zamieszanie wśród mieszkańców Daringham Hall - wszak to Ben jest prawowitym dziedzicem rodu i szlacheckiego tytułu, a także spadkobiercą posiadłości, co burzy spokój w uporządkowanym świecie arystokratów. Autorka z pewnością przygotowała sobie solidny grunt pod kolejne książki z tej serii.

Wątek romansu Kate i Bena już tak bardzo mnie nie zainteresował. Być może dlatego, że ich uczucie jest pozbawione tego, o czym zapewnia nas autor okładki - "namiętności bez granic". Nie oczekiwałam opisów i igraszek rodem z "Pięćdziesięciu twarzy Grey'a", ale w mojej ocenie zabrakło nawet subtelnej erotyki. Poza tym pomiędzy dwójką głównych bohaterów wszystko działo się jakby za szybko. Rozumiem, że książka składa się zaledwie z 360 stron, ale wyznawanie sobie głębokich uczuć przez bohaterów, którzy poznali się 50 stron wcześniej wydaje się nierzeczywiste.

Autorka nie skonstruowała skomplikowanych wewnętrznie postaci. Są  to raczej charaktery typowe, często spotykane w literaturze, stworzone na zasadzie kontrastu. Czytelnik bez trudu podzieli bohaterów na tych dobrych i złych. Nie zabrakło też bohaterów zabawnych, rozluźniających nieco pompatyczną atmosferę Daringham Hall. 


"Powrót do Daringham Hall" jest pierwszą częścią trylogii. Jako wstęp do całej historii oceniam ją na plus. Miała być lekka i przyjemna i taka była. Nie chwyciła mnie jakoś szczególnie za serce, nie uroniłam też łzy, ale nie mogę zaliczyć jej również do kategorii "nudnych". Szczerze zaintrygował mnie motyw zemsty Bena i burzliwa historia miłości jego rodziców. Chętnie sięgnę po kontynuację, aby przekonać się, jak potoczą się losy staroangielskiego Daringham Hall.


Ocena:
6,5/10

Komentarze