Książę w wielkim mieście - Emma Chase

Wydawnictwo Filia, Rok wydania: 2016, Tytuł oryginalny: Royally Screwed, Liczba stron: 400

"Wtedy nauczyłam się, jak okrutna jest nadzieja. Jak bardzo bezlitosna. Szczerość może wydawać się brutalna,
ale w ostatecznym rozrachunku okazuje się zbawienna
"

Jest niesamowicie przystojny i czarujący, a przy tym obrzydliwie bogaty i arogancki. Nicholas Arthur Frederick Edward Pembrook - następca tronu Wessco, ma wszystko to, za co kobiety kochają niegrzecznych chłopców. A te dosłownie jedzą mu z ręki. Wyjątek stanowi Olivia Hammond - Amerykanka, która już przy pierwszym spotkaniu rzuca księciu wyzwanie. Czy rodzina królewska zaakceptuje zwyczajną dziewczynę u boku przyszłego króla?

Po "Księcia w wielkim mieście" sięgnęłam z sympatii do Emmy Chase. Byłam zachwycona jej bestsellerową serią "Zaplątani". Uznałam, że inne tytuły, które wyszły spod jej pióra będą równie błyskotliwe, seksowne i dowcipne. Niestety srogo się rozczarowałam.

Jednym z najważniejszych elementów każdej dobrej powieści jest interesująca fabuła. Książka ma wciągnąć, porwać na tyle, żeby czytelnik wyrwał się z własnej rzeczywistości i wsiąkł w tę przedstawioną na papierze. "Książę..." zawiódł mnie na całej linii. Historia jest tak sztampowa i przewidywalna, że byłam w stanie przewidzieć, jak się skończy, zanim na dobre zaczęłam czytać. I absolutnie nie jest to kwestia gatunku, bo zarówno Emma Chase w serii "Zaplątani", jak i inni autorzy (patrz: Trylogia "Uwikłani" - Laurelin Paige), pokazali, że można napisać naprawdę dobry fabularnie romans. Co zatem nie "zagrało" w "Księciu w wielkim mieście"?

Mam wrażenie, że autorka zwyczajnie nie miała pomysłu. Ponieważ po sukcesie "Zaplątanych" show must go on, postanowiła napisać byle co, co i tak się sprzeda, bazując na najczęściej wykorzystywanym motywie księcia i żebraczki. On przystojny i bogaty, ona piękna, ale biedna. Jego największym problemem jest nacisk ze strony rodziny na szybki ożenek i przejęcie tronu; jej - znalezienie sposobu na utrzymanie upadającego biznesu i powstrzymanie od picia ojca - alkoholika. Kopciuszek jak się patrzy. Z jedną tylko różnicą - seksu w tym wszystkim jest na potęgę!

Książka ma 400 stron, z czego dobre 60% stanowią opisy zbliżeń pomiędzy głównymi bohaterami. I nagle okazuje się, że Kopciuszek wcale nie jest skromny i skrzywdzony przez los. Oliwia jest równie wyuzdana, co przystojny książę, a ich relacja zostaje spłycona na maksa. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko erotyce w romansach, ale tu było tego zdecydowanie za dużo. Nagle kompletnie nieistotne stały się wątki, które miały potencjał, np. zasadniczy cel przyjazdu Nicholasa do Nowego Jorku, problemy Olivii z podupadającym biznesem i załamanym po śmierci żony ojcem, czy też sprzeciw królowej wobec związku Nicholasa z Olivią. 

Jedyne, co pozostało w "Księciu..." po Emmie Chase z czasów jej świetności, to dowcip i lekkość czytania. Kiedy już uda Wam się wyłowić z odmętów seksu, lukru i luksusu jakikolwiek dialog pomiędzy Nicholasem a Olivią, z pewnością zauważycie, że jest on dobrze i zabawnie poprowadzony. Podobnie rzecz ma się z dialogami pomiędzy Nicholasem, a królową. Choć książka nie należy do powieści wysokich lotów, to trzeba przyznać, że czyta się ją lekko i bardzo szybko - to lektura na jeden wieczór. 

Wiem, że Emma Chase z "Księcia..." stworzyła serię pod hasłem "Royally". Nie wiem jednak, czy po słabym I tomie sięgnę kiedykolwiek po kolejne części. Chyba jednak wolę książki, które chociaż minimalnie wymagają ode mnie myślenia. 


Ocena: 3/10

Komentarze