Grzesznica - Petra Hammesfahr

Wydawnictwo Otwarte, Rok wydania: 2018, Tytuł oryginału: Sünderin, Liczba stron: 432



"Każdy z nas ulega czasem pokusie, by pójść po linii najmniejszego oporu"
  
Cora Bender tylko z pozoru jest zwyczajną kobietą, szczęśliwą żoną i spełnioną matką. Kiedy pewnego popołudnia, spędzając z rodziną czas na plaży, rzuca się z nożem na nieznajomego mężczyznę, zostaje uznana za niepoczytalną. Choć okoliczności zabójstwa nie budzą wątpliwości, detektyw Grovian nie wierzy wyjaśnieniom kobiety. Wykorzystując dostępne metody przesłuchań, celem ustalenia motywu zbrodni, zagląda w najciemniejsze zakamarki duszy Cory i przywołuje wspomnienia, które rzucają na sprawę zupełnie nowe światło.

To było moje drugie podejście do tej książki.  Po raz pierwszy sięgnęłam po nią  na początku kwietnia, tuż po egzaminie adwokackim. Byłam jednakże na tyle świeżo po tym emocjonalnym rollercoasterze, że zmęczenie wzięło nade mną górę. Po lekturze pierwszego rozdziału uznałam, że nie mam siły, ani nastroju na ciężki psychologiczny thriller i zrezygnowałam z czytania "Grzesznicy" na rzecz "Cudownego chłopaka". Cieszę się, że udało mi się do niej powrócić jeszcze w tym roku kalendarzowym i prawdę mówiąc, żałuję, że zwlekałam aż tyle miesięcy.

Książka rzeczywiście może być trudna w odbiorze. Posiada ciężki, mroczny klimat. Już w pierwszym rozdziale nie trudno się zorientować, że Cora - główna bohaterka - cierpi na depresję i zmaga się z demonami przeszłości. Czytelnik nie wie, co przydarzyło się kobiecie. Nie ma jednak wątpliwości, że musiały to być przeżycia tragiczne, które napiętnowały Corę na resztę życia. Miewa ona przebłyski tych wydarzeń - przypominają jej o tym codzienne drobiazgi takie, jak: czułości ze strony męża, czy przypadkowo usłyszana piosenka. Kobieta jednakże wypiera przykre wspomnienia ze swojej świadomości. W ten sposób czytelnik otrzymuje strzępki informacji o przeszłości bohaterki, co niesamowicie pobudza wyobraźnię i podsyca ciekawość. Ma się wrażenie, że Cora balansuje na granicy klasycznej depresji i szaleństwa. Szala przechyla się na korzyść tej drugiej diagnozy, kiedy bohaterka podczas spokojnego popołudnia spędzanego na plaży z rodziną, zabija na oczach setek ludzi przypadkowo napotkanego mężczyznę. W tym miejscu zaczyna się zabawa czytelnika z wytworami umysłu Cory.

Już podczas pierwszego przesłuchania, prowadzący śledztwo detektyw jest pewien, że Cora nie mówi prawdy na temat motywu zabójstwa. Kobieta od samego początku karmi policję wymyślonymi historiami. Z każdymi kolejnymi wyjaśnieniami można pogubić się w tym, co jest prawdą, a co jedynie wytworem wyobraźni bohaterki. Ponieważ jednak autorka przeplata fragmenty przesłuchań licznymi retrospekcjami z życia bohaterki, czytelnik wie, że w kłamstwach Cory jest ziarno prawdy. A ta może okazać się naprawdę szokująca, biorąc od uwagę kumulację w jednej powieści takich tematów, jak: fanatyzm religijny, molestowanie seksualne, kazirodztwo, gwałt i narkotyki. Uwierzcie, "Grzesznica" to książka dla ludzi o mocnych nerwach

Powinnam napisać coś więcej o bohaterach tej powieści, jednakże nie chcę zdradzać szczegółów fabuły. Znaczna ilość istotnych postaci pojawia bowiem wyłącznie w retrospekcjach i wspomnieniach głównej bohaterki. Niezależnie od tego, muszę dodać, że i tak Cora skradła całe show. To na jej przeżyciach skupiła się autorka i trzeba przyznać, że dopracowała tę postać w każdym calu. Historia Cory przyćmiła pozostałych bohaterów, których wątki nie zostały szerzej rozwinięte. 

Już dawno żadna książka nie wywołała we mnie tylu (często sprzecznych ze sobą) emocji. Na początku byłam przerażona, ale po kilkudziesięciu stronach niesamowicie wciągnęłam się w historię Cory. Choć momentami cała opowieść wydała mi się nieco przydługa, w końcowym rozrachunku uważam, że każde zdanie w tej książce było niezwykle ważne dla zrozumienia losów Cory. Wypada mi tylko podziękować mojej Mamie za to, że sprezentowała mi na imieniny tak doskonałą książkę. 

Na koniec dodam tylko, że zaraz po lekturze "Grzesznicy" zaczęłam oglądać serial o tym samym tytule, który powstał na motywach powieści. Na razie (obejrzałam 4 odcinki) adaptacja trzyma wysoki poziom książki, choć trudno nazwać ją ekranizacją, ponieważ na potrzeby serialu znacznie rozwinięto wątki drugoplanowych bohaterów. Niemniej jednak historia Cory pozostała niezmieniona.

Polecam!
 
Ocena: 9,5/10

Komentarze