Dzika droga. Jak odnalazłam siebie - Cheryl Strayed

Wydawnictwo Znak Literanova, Rok wydania: 2013, Tytuł oryginału: Wild: From Lost to Found on the Pacific Crest Trail, Liczba stron: 512


"Strach w znacznym stopniu rodzi się z tego, co sami sobie wmówimy"
  
Po serii życiowych porażek i utracie najbliższej osoby Cheryl podejmuje się wędrówki Pacific Crest Trail - szlakiem wiodacym ok. 1700 km wzdłuż Ameryki Północnej. Kobieta ma nadzieję, że ta podróż pozwoli jej odnaleźć swoją życiową drogę.

 Nie wiem, czy to, co piszę, można nazwać recenzją. Tę historię bowiem niezwykle trudno mi ocenić, ponieważ napisało ją samo życie. Główna bohaterka powieści, a zarazem jej autorka, Cheryl Strayed to postać autentyczna, osoba z krwi i kości - Amerykanka, pisarka, obecnie szczęśliwa żona i matka. Książka to w istocie zbiór jej wspomnień z podróży życia, którą odbyła w 1995 r. Warto jednak napisać o tej historii kilka słów. 

Jakiś czas temu, przełączając programy w telewizji, trafiłam na film o młodej kobiecie, która samotnie udała się na pieszą wędrówkę w góry. Do oglądania przyciągnęła mnie Reese Witherspoon, która odegrała postać głównej bohaterki. Okazało się jednak, że sama historia Cheryl jest fascynująca. Zwłaszcza jej losy z okresu sprzed wyruszenia Pacific Crest Trail, ukazane w retrospekcjach. Po seansie każdego filmu mam w zwyczaju zaglądanie na forum portalu Filmweb.pl, aby poznać opinie innych widzów. Tak też zrobiłam i tym razem. W ten sposób dowiedziałam się, że w filmie przedstawiono historię opartą na autentycznych faktach, a Cheryl Strayed opisała swoją wędrówkę w książce. Wiedziałam, że koniecznie muszę ją przeczytać!

Powieść sama w sobie nie stanowi literackiego arcydzieła. Autorce wyraźnie zabrakło pisarskiego kunsztu. Jej język jest prosty, niewyszukany. Choć nie jestem fanką długich opisów krajobrazów, w tej książce za tym właśnie najbardziej tęskniłam. Cheryl przeszła ok 1700 km, przemierzając niziny, pagórki, lasy, doliny, góry itd. Z pewnością rejestrowała zapierające dech w piersiach widoki. Szkoda, że nie podzieliła się tym z czytelnikiem, którego wyobraźnia mogłaby popracować na najwyższym poziomie, podnosząc walor estetyczny powieści. Na szczęście jednak ekranizacja zrekompensowała te braki. 

To, co czyni tę historię wyjątkową, to przemiana, jaką przeszła jej bohaterka. Wędrówka szlakiem PCT w rzeczywistości stanowiła dla Cheryl podróż wgłąb samej siebie. Dziewczyna nie miała w życiu lekko. Pochodziła z ubogiej rodziny. Jako dziecko wraz z matką i rodzeństwem uciekła przed agresywnym ojcem. Matka kobiety pracowała na kilka etatów, aby utrzymać siebie i dzieci. Cheryl wyszła za mąż zbyt młodo i nie była do końca szczęśliwa w małżeństwie. Potrzebowała się wyszumieć. Czarę goryczy przelała nagła śmierć jej matki, z którą łączyła ją szczególna więź. Wówczas kobieta zaczęła prowadzić rozwiązły tryb życia, naocznie zdradzając męża. Odkryła w sobie również pociąg do narkotyków i uzależniła się od heroiny. Można by rzec, że Cheryl sięgnęła dna. W mojej ocenie tę część jej życia lepiej ukazywał film, aniżeli książka, w której opisy ponownie były dość skąpe. Trzeba jednak przyznać, że spora część przemyśleń autorki koncentrowała się na jej matce i to w powieści oceniam na plus - jej lektura pozwoliła mi zrozumieć łączącą kobiety więź.

Wędrówka szlakiem PCT w istocie uratowała Cheryl życie. W trakcie podróży kobieta odcięła się od dotychczasowego życia - złych nawyków, porażek, problemów i toksycznych ludzi. Zrobiła rachunek sumienia, oceniając, co tak naprawdę w życiu jest dla niej ważne. Cheryl dostrzegła jak niewiele potrzeba do szczęścia. Doznała oczyszczenia, zmyła z siebie wszystkie dotychczasowe szczeniackie występki i ukończyła podróż jako zupełnie inna osoba - dojrzała kobieta, która wie, czego chce. Samotna wędrówka z 40-kilogramowym plecakiem, obtartymi do krwi biodrami i sześcioma utraconymi paznokciami u stóp zahartowała jej ducha. Dziś Cheryl jest spełnioną kobietą - szczęśliwą żoną i matką dwójki dzieci. W licznych wywiadach podkreśla, że na PCT przeszła "szkołę życia" i gdyby nie wybrała się w tę podróż, prawdopodobnie nigdy nie odbiłaby się od dna. 

To naprawdę fascynująca historia! Podziwiam Cheryl za jej upór i wytrwałość. Miało być pięknie - góry, doliny, zapach traw i rozgwieżdżone niebo. Okazało się znacznie trudniej. Myślę, że pokonywanie własnych barier nadaje naszemu życiu głębszy sens. Kiedy nie rzucamy sobie wyzwań i poprzestajemy na małym, stoimy z naszym życiem w miejscu. Dopiero praca nad samym sobą, stawianie sobie coraz większych celów i pokonywanie własnych słabości sprawia, że nasze życie nie jest jałowe, a my sami stajemy się lepsi. To moja refleksja po lekturze powieści. 

Dziś nie będzie oceny. Zapoznajcie się sami z historią Cheryl, podsumujcie własne życie i wytyczcie sobie właściwą drogę - naprawdę warto!

Komentarze